„Aurora” napisana przez Agatę Gładysz, obchodziła swoją premierę 15 maja 2024r. Powieść przenosi nas na lotnisko, gdzie główna bohaterka podejmuje prawdopodobnie najmniej rozważną decyzję w jej dotychczasowym życiu. Aurora zamierza kupić bilet i spontanicznie polecieć do nieznanej jej wcześniej destynacji.
Trafia do słonecznej Werony, tam pracuje w księgarni i styka się z odpowiedzialnością, jaką niesie ze sobą dorosłość. Wśród regałów książek napotyka na wysokiego chłopaka z jasnobrązowymi włosami i wyraźną opalenizną. Kiedy myśli, że to jedynie zwykłe zauroczenie, przyjdzie jej się zmierzyć z najtrudniejszym wyzwaniem życia- miłością.
Akcja toczy się we Włoszech, dzięki czemu możemy pogłębić swoją wiedzę na temat atrakcji i kultury, jaka tam panuje. Urokliwe, weneckie uliczki, miejsca nawiązujące do dramatu Szekspira ,, Romeo i Julia” , a także smakowite, znane na całym świecie włoskie pyszności. To wszystko tworzy unikalny nastrój, którego brakuje w wielu książkach zwykle toczących się w Stanach Zjednoczonych. „Aurora” niesie ze sobą przestrogę. W erze zaawansowanej technologii spędzamy mnóstwo czasu przed ekranami. Przez co życie, niewątpliwie najcenniejszy dar każdego człowieka, przelatuje nam przez palce. Gdyby Aurora nie zaryzykowała zablokowaniem swoich mediów społecznościowych , być może nigdy nie zaznałaby nowych doświadczeń i emocji, które dał jej detoks od internetu.
Myślę, że jest to miła i lekka pozycja romansu, która inspiruje młodych ludzi do niemarnowania cennego czasu i wykorzystywania każdej chwili wakacji. Podobnie jak autorka polecam tę książkę również:
„ Tym, którzy niezłomnie czekają na tę jedyną osobę , z którą warto będzie przeżyć
wszystkie swoje pierwsze razy. Nie traćcie wiary, wreszcie tego kogoś znajdziemy.”
Nikola Sieńkowska klasa VIIb
Nie jest to wprawdzie recenzja, ale...przeczytajcie sami.
Ta historia rozpoczęła się pewnego jesiennego poranka, gdy zobaczyłem plakat o wyścigu, który miał odbyć się w piątek o 14: 00 przy ul. Ogrodowej w moim mieście. Ścigać można się było wszystkim, co ma koła. Jako iż mój znajomy Marek był wynalazcą, poprosiłem go o zbudowanie rydwanopodobnego pojazdu.
Dochodziła 13: 00, kiedy w piątek biegłem co sił w nogach do Marka. Pojazd, który tam zobaczyłem, przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Wyglądał identycznie jak rzymski rydwan, poza tym, że miał mechaniczne konie. Można było się ścigać w grupach, dlatego zaprosiłem do udziału Marka i moją siostrę Anię. O 13: 40 byliśmy już na torze. Naszymi przeciwnikami byli mim w biało-czarnym gokarcie, okoliczny sklepikarz w furgonetce z lodami, grupa nauczycielek w książce na kółkach, dwóch górników w zmodyfikowanej drezynie oraz pan Ben-,lekko szalony dresiarz w czarnym BMW. Usłyszeliśmy odliczanie 3…2…1. Start! Zewsząd dobiegał pisk opon i warkot silników. Górnicy odpadli już na starcie z powodu ukradzionego tajemniczo koła. Przed nami był tylko mim, jednak nagle coś świsnęło, coś stuknęło i znaleźliśmy się na szarym końcu, a pan Ben wysunął się na prowadzenie. Podczas pogoni za resztą stawki zauważyliśmy plamy oleju na drodze i zniszczoną furgonetkę z lodami. Dalej było już tylko gorzej. Gokart w wielkiej pułapce na myszy i książko-mobil przyklejony do skały na poboczu. W wyścigu zostaliśmy tylko my i czarne BMW daleko przed nami. Nagle coś wskoczyło na nasz rydwan. Była to małpka pana Bena o imieniu Teresa. Trzymała ona młotek i śrubokręt, i gdyby nie szybka interwencja Ani, byłoby po naszym pojeździe. Utwierdziło nas to w przekonaniu, że dresiarz nie gra fair, jednak nie mogliśmy nic zrobić poza powolnym skracaniem dystansu. W końcu znaleźliśmy się koło siebie. Do mety zostało niespełna pół kilometra. Nagle z auta wystrzeliła w naszą stronę siatka, jednak wiatr zepchną ją prosto na niego. Czarne BMW wjechało z impetem w dąb niecałe siedemdziesiąt metrów od mety. Wygraliśmy! Tłum wiwatował! To wydarzenie nauczyło mnie, że oszustwo daje łatwy start, ale żałosny koniec.
Łukasz Sarnacki VIb
,,Opowiem o tobie gwiazdom’’autorstwa Edyty Prusinowskiej jest historią o Astrid- nastolatce, która po śmierci siostry pragnie wyjechać na studia. Razem z swoim przyjacielem po skończeniu liceum postanawiają wyruszyć w podróż, do której dołącza nowo poznany kolega. Dzięki wyprawie ich marzenia mogą stać się rzeczywistością. Podczas podróży odwiedzają nowe miejsca i budują między sobą głęboką więź. Zwykła przyjacielska relacja staje się czymś więcej... W głównej bohaterce zaczynają kiełkować niespodziewane uczucia, które w wówczas wydają się skomplikowane.
Książka porusza trudne tematy takie jak: strata, śmierć, choroba. Autorka, pisząc lekturę, miała na uwadze problemy związane ze zdrowiem psychicznym młodzieży, które często są pomijane w obecnych czasach. Nie zawsze jesteśmy w stanie sobie z nimi radzić i je ukrywać. Astrid po śmierci siostry przeżywa żałobę, często maskuje swoje problemy, by nie sprawiać innym kłopotu , a sama jest jedynie dzieckiem.
Edyta Prusinowska chce nam przekazać, że nie jesteśmy sami i jeśli mamy jakieś trudności, możemy zgłosić się z nimi do psychologa lub zadzwonić pod odpowiedni numer. Polecam przeczytać tę wzruszającą lekturę z mądrym przekazem.
Nikola Sieńkowska klasa VI b
,,Dziura w płocie ‘’ to utwór literacki napisany przez Elżbietę Janikowską . Książka została wydana w 2016 r. To opowieść o Asi , która ma dziesięć lat i przeżywa rozwód rodziców . Jest zmuszona razem z mamą przeprowadzić się do babci .
Dziesięciolatka znajduje dziwny płot , po którego stronie odkrywa zupełnie nowy świat . Poznaje chłopca , który ma podobne problemy . Wzajemnie się rozumieją . Moim zdaniem wzruszające jest zachowanie chłopca , który pociesza dziewczynkę i ją wspiera . Dzięki postępowaniu rówieśnika Asi , główna bohaterka czuje się lepiej .
Ta książka nie jest tylko dzieci , które mają problemy rodzinne . Przygody bohaterów nie zawsze były zgodnie z planem , ale dzieci mimo niepowodzeń w każdej sytuacji potrafiły znaleźć coś pozytywnego .
Uważam , że ,, Dziura w płocie ‘’ to książka warta przeczytania . Zawiera dużo wartościowych treści. Utwór jest tkliwy i rozczulający .
Nikola Sieńkowska klasa VI b
Książka ,,Banda niematerialnych szaleńców’’ została wydana w 2018r. Jej autorką jest Maria Krasowska, która pisząc ją, miała zaledwie osiemnaście lat.
Opowiada o nastolatku, który podkreśla swoją miłość do gorzkiej czekolady, gry w monopoly oraz ciemności. Nienawidzi guwernantek, nudy, i jeszcze raz guwernantek. Jego rodzice mają specyficzną pracę. Są archeologami i podróżują do nowo wykopanych znalezisk historycznych. Dlatego Danny ma nauczanie domowe. Rodzice zauważają problemy w odpowiednim wychowaniu syna, więc wysyłają go na ,,emigrację’’ do wujostwa i pięciu kuzynek do Warszawy. Pewnego dnia Danny odkrywa w sobie nadprzyrodzoną umiejętność widzenia duchów. Jeszcze nie wie, że w przyszłości użyje jej do pokonania tajemniczego biznesmena przy współudziale ulubionej kuzynki Anety. Wydarzenia w tym utworze są nie łatwe, a mierzą się z nimi nastolatkowie. Ta książka chce nam uświadomić, jak ważne jest dążenie do celu i niepoddawanie się. Polecam przeczytać tę pełną przygód i intryg lekturę.
,,Prawdopodobnie jako jedyny na świecie masz szanse dowiedzieć się z pierwszej ręki, jak wygląda życie pozagrobowe! Nie skorzystasz z takiej okazji?’’
Nikola Sieńkowska kl. V b
Utwór ,,11 papierowych serc ‘’ został wydany w 2022r. przez jego autorkę Kelsey Hartwell. Opowiada o nastolatce o imieniu Ella. Jej życie było marzeniem niejednej licealistki. Miała cudownych przyjaciół, kochającą rodzinę i wspierającego chłopaka. Wszystko zmieniło się w momencie jej wypadku samo-chodowego. Kiedy dziewczyna obudziła się w szpitalu ,nie pamiętała ani tragicznego wydarzenia, ani tygodni przed nim. Nie rozumiała też, dlaczego postanowiła zakończyć swój perfekcyjny związek. Ella zaczęła otrzymywać papierowe karteczki zawierające wskazówki, mające pomóc dziewczynie przypomnieć sobie życie przed wypadkiem. Zabiorą ją w podróż, której nigdy wcześniej sobie nie wyobrażała. Podążanie za papierowymi sercami było najbardziej spontaniczną rzeczą, jaką Ella kiedykolwiek zrobiła … Czy znajdzie odpowiedzi na dręczące ją pytania? Uważam, że ,,11 papierowych serc ‘’ jest książką wartą uwagi. Główna bohaterka przekazuje nam, że czasami warto być troszkę spontanicznym. Aby poznać nowych ludzi, zwiedzić nieznane dotąd miejsca, czy stworzyć nowe i piękne wspomnienia. Z tej lektury wynika, że zawsze możesz liczyć na rodzinę, lecz inni bliscy nam ludzie nie zawsze są szczerzy. Ella stopniowo odkrywa nowe dla niej wydarzenia. Odczuwa przeróżne emocje , a ja wraz z nią. Ona zakochuje się w chłopaku , a ja zakochuję się w każdej nowo przeczyta-nej stronie. To dzieło literackie czytałam tydzień przed walentynkami. Dzięki niemu patrzę na świat przez różowe okulary. Lektura wpadnie w gusta każdego miłośnika lekkich romansów. Polecam prze-czytać tę młodzieżówkę.
,, Każdemu pisane jest Love Story ‘’.
Nikola Sieńkowska
"Dziura w płocie" Elżbiety Janikowskiej
"Dziura w płocie" to utwór literacki, napisany przez Elżbietę Janikowską. Książka została wydana w 2016 r. "Dziura w płocie" to opowieść o Asi, która ma dziesięć lat i przeżywa rozwód rodziców. Jest zmuszona razem z mamą przeprowadzić się do babci.
Dziesięciolatka znajduje dziwny płot, po którego stronie odkrywa zupełnie nowy świat. Poznaje chłopca, który ma podobne problemy. Wzajemnie się rozumieją. Moim zdaniem wzruszające jest zachowanie chłopca, który ją pociesza i wspiera. Dzięki postępowaniu rówieśnika Asi, główna bohaterka czuje się lepiej.
Ta książka nie jest tylko dzieci, które mają problemy rodzinne. Przygody bohaterów nie zawsze były zgodnie z planem, ale dzieci mimo niepowodzeń w każdej sytuacji potrafiły znaleźć coś pozytywnego.
Uważam, że "Dziura w płocie" to książka warta przeczytania. Zawiera dużo wartościowych treści. Utwór jest tkliwy i rozczulający.
Nikola Sieńkowska kl. V b
Był piękny słoneczny dzień, jak większość w Bejgole tego lata. Minął już rok, od kiedy mieszkańcy dworku odkryli skarb. Jego znalazca, Adam Cisowski właśnie rozmyślał. Nigdy nie powiedziałby, że w pięknej wioseczce Gąsowskich jest nudno, ale monotonia, bez zagadek tajemniczych drzwi i bród, rzeczywiście skłaniała do takich wniosków.
- Adaś! Adaś! Obiad na stole!- jego rozmyślania przerwał głośny krzyk Wandy, córki państwa Gąsowskich, a od pamiętnego dnia zakończenia przygody ze skarbem też dziewczyny Adasia.
- Już idę, spokojnie!- zaśmiał się młodzieniec i powstał z trawy, otrzepując się. W następnej chwili biegł już do środka, gdzie czekało nań pięknie pachnące kurczę. Nie było mu jednak dane skosztować przysmaku pani domu, gdyż wnet w samych drzwiach do jadalni otworzyła się przed nim wielka, dziwnie pulsująca ciemnozielona dziura dziwnie przypominająca portal, a biedny chłopak wpadł w nią z rozpędu. Nikomu nie było też dane przyjrzeć się jej dokładniej, gdyż zaraz po pochłonięciu młodego Cisowskiego zamknęła się z głośnym „puk!”.
- Adaaaaś!- krzyk Wandzi był ostatnim, co było dane usłyszeć Adasiowi, zanim bardzo dogodnie stracił przytomność i dał tajemniczej materii ponieść się daleko, nawet nie wiedział jak daleko od Bejgoły i swojej ukochanej dziewczyny.
Przebudziło go dopiero dziwne, ostre światło i… głosy? Ale nie znał żadnego z nich! Przysłuchał się bardziej.
- Jak to po prostu się tu pojawił?! Nikt nie włączał Pierścienia! Nie ma prawa go tu być!- usłyszał, a do rozmowy przyłączył się nowy głos.
- Wiem, wiem, ale jakoś się tu znalazł. Kiedy się obudzi, będziemy mogli poprosić naszych synów i ich przyjaciółkę, żeby mu pomogli.- W tym momencie zdecydował się spróbować wstać.
- Dzień dobry. Co to za miejsce?- wystękał z trudem. Nie wiedział, że dziwne podróże dziurami tak bolą. Rozejrzał się wokoło.
- Co to za urządzenia? Takie rzeczy nie istnieją!- powiedział ze zdziwieniem. Mężczyźni pomimo stresu, że oberwie im się za tego niespodziewanego gościa, roześmiali się.
- Ależ oczywiście że istnieją!- powiedział z rozbawieniem jeden z nich.- Przecież tu stoją. Jestem Piotr Polon, a znajdujemy się w Instytucie Badań Nadzwyczajnych- uśmiechnął się.
- Ja jestem Adam Cisowski- powiedział prędko Adaś.- Ale… gdzie Bejgoła, pani Gąsowska, skarb?- spytał. Mężczyzna spoważniał.
- Prawdopodobnie dostałeś się tu przez lekką awarię kondensatorów w Pierścieniu. Nie miał on już gdzie gromadzić energii, więc wyładował ją na pustkowiu, jednak energia ta w nieznany na sposób pojawiła się także w twoich czasach pod postacią portalu, który Cię wciągnął.- wyjaśnił. Adaś zamarł.
- To znaczy że… nie jest rok 1958?- spytał z niedowierzaniem. Pan Polon pokręcił głową.
- Nie. Jest rok 2018.- odparł z lekkim uśmiechem.- Trzeba sprowadzić Felixa, Neta i Nikę- mruknął do siebie, a zaraz spojrzał na współpracownika, który patrzył na niego, czekając aż go przedstawi.- A, no tak! Adamie, to jest Marek Bielecki.- przedstawił kompana. Kliknął coś na płytotece zawieszonej na szyi, która wydała krótkie piskliwe „piiii” i zaraz do sali wpadli dwaj chłopcy i dziewczyna, na oko w wieku 15, 16 lat.
- Co się stało, tato? Pisałeś, że to pilne. Dobrze, że przywiozłeś nas dziś tutaj. Ale kim jest ten na podłodze?- pytał ten z ciemnymi włosami wyglądającymi, jakby układał je za pomocą granatu.
- Uspokój się Net- powiedziała ostrzegawczym tonem dziewczyna z rudymi włosami i zielonymi oczami. Na jej nieco bladej twarzy widać było nieliczne piegi.
- Ten chłopak nazywa się Adam i jest tu z… hmmm, jakby to powiedzieć, cóż. Pochodzi z roku 1937. Dostał się przez lekką awarię kondensatorów. Nie mamy jak wywołać czegoś takiego specjalnie, więc musicie mu pomóc się zaaklimatyzować, aż znajdziemy sposób na odesłanie go do jego czasów. Miło by było, jakbyście wy też próbowali coś wykombinować- powiedział Bielecki.
- Dooobra. Poradzimy sobie.- powiedział luzacko chłopak nazwany Netem.
- Najpierw wypadałoby się przedstawić- chłopak z blond włosami upomniał kolegę.
- Jestem Nika, a to Felix i Net -przedstawiła się dziewczyna i pokazała kolejno na przyjaciół, mówiąc ich imiona.
- Miło mi, Adam Cisowski- powiedział, wstając. Czuł, że może te czasy też nie są złe.
- Chodźmy, musimy Cię zapoznać z naszym światem!- zawołał entuzjastycznie Net.
- Uważajcie na siebie!- krzyknął jeszcze Piotr Polon, zanim drzwi sali się zamknęły, a przyjaciele ruszyli krętymi, szerokimi korytarzami.
Nagle zza rogu wyłonił się Konpopoz.
- O, nasz ulubiony robotyczny cham!- powiedział z udawanym entuzjazmem Net.
- Także bardzo niemiło mi państwa białkowców widzieć.- odparł niebieski odkurzacz, po czym podjechał do Adasia.
- A pana widzę po raz pierwszy- mruknął. Cisowski wpatrywał się w robota urzeczony.
- Niesamowite- szepnął.- Ta kupa blach mówi- powiedział z wielkim zdziwieniem, podczas gdy Net zwijał się ze śmiechu.
- Kupa blach, dobre.- zachichotał. Nika posłała mu karcące spojrzenia.
- Przestań się tak nad nim znęcać- poprosiła chłopaka.
- Dziewczyno, ja tu stres odreagowuję!- zaprotestował ciemnowłosy.
- Chodźmy dalej- zaproponował Felix.- Musimy pokazać Ci miasto- zwrócił się do Adama, na co ten pokiwał głową.
- Ale jak on mówił?- spytał zaciekawiony.
- Sztuczna inteligencja- Net odpowiedział, zanim jeszcze Felix zdołał otworzyć usta.- U was tego jeszcze nie ma, ale to taki jakby program, który sam się uczy. Wiesz, pobiera wiadomości i zostawia sobie te przydatne- dodał, kiedy Konpopoz zniknął na zakręcie.- Ciekawa sprawa, ja nawet tego w pełni nie rozumiem. Znaczy wiem, co trzeba zrobić, ale to całkiem złożone. Bierze się takie małe programy klocki i trenuje. Po takim treningu zazwyczaj są do wyrzucenia, ale takie jedne na tysiąc są dobre. I trenujemy te małe, aż będzie ich kilka tysięcy i łączymy w coś większego. I tak dalej, aż powstanie właśnie AI.- wyjaśnił. Adaś patrzył na nich szeroko otwartymi oczami.
- Nieźle- wydusił. Po paręnastu minutach wyszli z budynku… w środku lasu!
- I co, zdziwiony?- zaśmiał się Net. Cisowski tylko w milczeniu pokiwał głową.
- Niezły odpał - przyznał Felix.
-A to jedno z normalniejszych wejść- wtrąciła się Nika.
- Teraz musimy tylko dojść do przystanku, złapać autobus i pojechać do miasta- powiedział optymistycznie Net.
- Nigdy nie chwal dnia przed zachodem słońca!- ostrzegła go rudowłosa.
- Oj, już, już stanie się coś złego, co?- prowokował ją żartobliwie.
Po półgodzinie byli już pod miastem i nic nie sprawiało wrażenia, jakby miało się popsuć. Niestety! Tuż przy granicy miasta autobus prychnął, kichnął, zacharczał i gwałtownie się zatrzymał. Nika uśmiechnęła się z wyższością.
- A co ja ci mówiłam?- powiedziała.
- Ojeju, no dobra, dobra. Ale nie mów, że to Ty to spowodowałaś!- przyjrzał jej się z powątpiewaniem.
- Nie, oczywiście, że nie!- zaprzeczyła obserwowana dziewczyna.
- O co wam chodzi?- spytał dotąd nieodzywający się Adam. Super paczka wymieniła spojrzenia „Mówimy mu?” „Wydaje się okej.” „Nie możemy go przecież ciągle okłamywać.”. W końcu spojrzeli na niego.
- Nika ma telekinezę- powiedział na jednym wydechu Net. Adam zrobił głupią minę.
- Tu jest dziwniej, niż myślałem!- zawołał.
Po kolejnej półgodzinie wreszcie dotarli do miasta.
- Może pójdziemy do Zbędnych Kalorii?- zaproponował Felix i po chwili wszyscy siedzieli przy stoliku, czekając na szarlotki i gorącą czekoladę.
- Ciekawie tu u nas, nie?- zaśmiał się Net.
- Noooo, nawet.- przyznał Cisowski.- Jest dużo inaczej, chociaż przecież przeniosłem się o tyle lat, to naturalne, że jest inaczej- roześmiał się. Po chwili dostali zamówienie.
- O, nowy kolega- uśmiechnęła się pani Basia, właścicielka kawiarni.
- Tak. Przyjechał tu na parę dni z Mazur - skłamała prędko Nika, ale kiedy kobieta odeszła, szepnęła:
- Nienawidzę kłamać - Felix pokiwał głową.
- Obyśmy nie musieli robić tego więcej - dodał.
Po zjedzonym posiłku, który, nawiasem mówiąc, bardzo zasmakował Adasiowi, poszli na miasto. Adam nie mógł się nadziwić wysokości budynków. Kręcił głową z niedowierzaniem.
- Jak oni to zrobili?- spytał, a przyjaciele popatrzyli na niego zdezorientowani.
- Co?- zdziwili się. Młody Cisowski zaśmiał się.
- Te budynki. Dlaczego one są takie duże?- powtórzył, doprecyzowując pytanie. Nika także się roześmiała.
- Aaaa, budynki. Stawiają bardzo wysokie rusztowania i dźwigi- wyjaśniła, jednak Adasia już zajęło coś innego.
- Szybkie te samochody- stwierdził zdziwiony.
- No tak, teraz takie produkują- zgodził się Net. Nagle zadzwonił telefon. Odebrał Felix.
- Halo? Tak tato? Jesteście blisko rozwiązania problemu? Ale potrzebujecie nas?- mówił zdziwiony.- Okej, zamówię bus i będziemy- zgodził się i zakończył połączenie.
- Musimy znowu jechać do Instytutu- zakomunikował przyjaciołom.- Ojcowie nas potrzebują- dodał i zaczął klikać coś w elektrogitymacji. Po chwili podniósł głowę.
- Mamy bus za 10 minut. Przyjedzie na róg tej ulicy- pokazał na niezbyt odległy zakręt drogi. Po 7 minutach czekali już tam na transport.
Po 15 minutach, bez żadnych przykrych niespodzianek dojechali do jeszcze innego wejścia. Przyjaciele wyszli i, prowadząc za sobą Adama, kluczyli po korytarzach, zbliżając się do sali z błyszczącym złowrogo Pierścieniem. W końcu lekko wyczerpani weszli do pomieszczenia.
- Byłem pewny, że to miało być tamtędy!- usiłował tłumaczyć się Net. Wszyscy śmiali się z jego prób wytłumaczenia się, oczywiście oprócz samego chłopaka.
- Jasne, śmiejcie się- burknął lekko obrażony. Nika położyła mu rękę na ramieniu.
- Hej, nie bocz się. Przyznaj, te szukanie przejścia było zabawne- namawiała go. W końcu ciemnowłosy roześmiał się.
- No dobra, dobra. Było śmiesznie- zgodził się.
W końcu podeszli do ojców Felixa i Neta.
- Tato!- zawołał ten drugi, chcąc zwrócić uwagę rodzica.
- O, jesteście już! To dobrze- uśmiechnął się Marek Bielecki, odrywając się od komputera. Spojrzał w stronę Pierścienia.- Kondensatory naprawione, ale niedługo będzie wystarczająco mocy, by można było otworzyć portal- powiedział z zadowoleniem.- Musicie się już żegnać.- dodał nieco smutniej. Przyjaciele jęknęli zawiedzeni. Wiedzieli, że kiedyś będą musieli się pożegnać, ale nie wiedzieli, że to nastąpi tak szybko.
- Ale naprawdę musicie go odsyłać już teraz?- spytał błagalnym głosem Net. Pan Polon również odwrócił się do nastolatków i pokręcił głową.
- Niestety. Tak musi być, jego obecność w naszych czasach może zmienić historię. Kto wie, czy ta zmiana nie doprowadziłaby do katastrofy- dodał.
Po chwili komputer piknął, a tata Neta odwrócił się do niego.
- Gotowe! Możemy zaczynać- zawołał. Przyjaciele pożegnali się z Adamem po raz ostatni i chłopak podszedł do wskazanego miejsca. Na pożegnanie Nika wcisnęła mu jeszcze kartkę w dłoń.
- Zaraz otworzy się przed tobą portal. Musisz w niego po prostu wejść- poinstruował go Piotr Polon. W końcu pojawiła się dziura. Adaś po raz ostatni obrócił się i pomachał Felixowi, Netowi i Nice i z zamkniętymi oczami wstąpił w czeluść.
- Adaś! Wróciłeś!- były to pierwsze słowa, jakie usłyszał, ale już wiedział, że jest w domu. Otworzył oczy i zobaczył pochylającą się nad nim Wandę. Podskoczył na równe nogi.
- Wandziu! Jestem w domu!- krzyknął ucieszony. Po chwili przyszedł też pan profesor, rozkładając ręce.
- Piotrusiu! Co się z tobą działo? Nie przyszedłeś na obiad, zaczęliśmy cię szukać, a Ty leżałeś sobie w trawie!- zawołał. W tym momencie Adam zaczął zastanawiać się, czy to aby nie był wszystko sen. Czym prędzej jednak zaczął obszukiwać kieszenie. Jakaż to była ulga, gdy w jednej z nich znalazł list od Niki. Nie, stój! To był list od całej trójki!
Drogi Adasiu!
Mamy nadzieję, że podobał Ci się świat za blisko 80 lat. Kto wie, może się jeszcze spotkamy, kiedy będziesz stary, w naszych czasach. Nie zapomnij o nas. Znaliśmy się tylko parę godzin, ale jesteś świetny. Nadawałbyś się do naszej Superpaczki. Ale wiemy, że jesteś potrzebny w swoich czasach. Baw się w nich dobrze!
Twoi przyjaciele
Felix, Net i Nika
Adaś uśmiechnął się, czytając te słowa.
Oczywiście, że będę pamiętał… przyjaciele.- szepnął do siebie, ponownie ukrył list w kieszeni i poszedł do domu z Wandzią i nauczycielem.
Gabriela Godlewska kl. VIc
Przenosimy się w dorosłe życie Adasia, kiedy nie jest już małym chłopcem ,tylko dorosłym mężczyzną. Pracuje jako detektyw.
Jak zwykle mały brzęczący budzik obudził Adasia. Już miał się zbierać do pracy, ale przypomniał sobie ,że dziś sobota. Dzień wolny od wszystkich udręk i zmartwień. No może nie do końca. Życie taty dwójki dzieci nie jest takie łatwe, jak się wydaje. W powietrzu unosił się słodki zapach … chyba naleśników. Adaś oblizał się i poszedł do kuchni. Zobaczył tam całą gromadkę.
- Tato! Obudziłeś się wreszcie. – powiedziała zadowolona mała Majeczka ,która bardzo lubiła tatę. Nie to co jej starszy brat Kacper. (On nikogo za bardzo nie lubił).Maja ma osiem lat ,a Kacper ma dwanaście. Kacper jest typowym bad boyem (osobą ,która tak jakby jest zła na każdego. Jeśli tak to można ująć.) Maja jest zupełnie inna. Jest optymistką i małym rodzinnym słodziakiem. Wanda wyrosła na jeszcze piękniejszą i bardziej dobroduszną kobietę. Tak oto prezentuje się nasza całkiem miła rodzinka.
Po śniadaniu tata obiecał dzieciom ,że pojadą do wujka Jasia, aby on mógł spędzić z Wandą miłe popołudnie. Jaś znalazł też sobie żonę Milenę i miał z nią dziecko ,dwunastoletnią Dominikę.
I pojechali. Gdy byli na miejscu, Maja od razu popędziła do Domisi (tak nazywali Dominikę). Kacper niechętnie poszedł za siostrą.Zapowiadało się miłe popołudnie dla tej dwójki. Mieli pojechać na piknik na leśną polanę. Jednak gdy mieli już się brać do jedzenia ,Adaś zauważył swojego dawnego przyjaciela. Niestety, miły piknik sam na sam się skończył. Co nie naczyło ,że zepsuło to humor naszym bohaterom.
- Adam! Miałem po ciebie dzwonić. Zobacz, co się dzieje po drugiej stronie polany - wypalił zdenerwowany Staś Burski.
- Spokojnie, co się stało Staszku? – powiedział spokojnym głosem Adaś.
- Nie uwierzysz! Znaleźli trupa! Mieli po ciebie dzwonić ,ale dobrze ,że jesteś! – powiedział szybko i niewyraźnie Staś.
- TRUPA! – Wykrzyknął zdumiony Adam. – Wanda, jedź do dzieci i baw się dobrze. Ja mam zagadkę do rozwiązania.
- Dobrze ,ale masz uważać, Adasiu – zgodziła się roztrzęsiona Wanda.
- Obiecuję ,że będę uważać, skarbie – powiedział Adaś, po czym pocałował ją w czoło.
Adaś obejrzał ciało i został poinformowany ,że człowiek nazywa się Jan Kowalski. Był bezrobotny i miał żonę Fionę. Adaś na początek postanowił przesłuchać żonę zabitego.
- Gdzie pani była, kiedy pani mąż został zabity? – zapytał się Adam.
- Poszłam zebrać świeże kwiaty do domu. Co tydzień tu przychodzę po nie. – powiedziała ze łzami w oczach kobieta. Widać ,że była silna psychicznie.
- Kogoś pani podejrzewa? – zapytał Adaś.
- Nie. Jan miał samych przyjaciół –wyjaśniła zdenerwowana kobieta.
- Czy mąż zachowywał się ostatnio nieco dziwnie? – Zapytał Adam
- Może trochę był bardziej zdenerwowany ,ale to przez pracę zapewne. Zaczął też ze mną spędzać więcej czasu –powiedziała żona zmarłego.
- Dobra. Jeszcze jedno pytanie. Kto jest najlepszym przyjacielem pani męża? Niech pani o nim trochę opowie – dopytywał Adam.
- Najlepszym przyjacielem mojego męża jest Mikołaj Dudoń. Jest bardzo miły i dobry. Chodziliśmy ze sobą na studiach ,alenaszym rodzicom to się nie podobało. Jesteśmy przyjaciółmi i Jan go bardzo lubił – powiedziała Fiona.
- Dziękuję i bardzo mi przykro z powodu utraty męża – powiedział smutno Adam.
W tamtej chwili w głowie Adama kłębiły się różne myśli. Nie myślał ,że stracił dzień wolny. Bardziej skupiał się na biednej pani Fionie. Wiedział ,że Mikołaj Dudoń jest z tym związany. Na początku jednak musiał przesłuchać osoby w pobliżu. Gdy skończył, nic z tego nie udało mu się wywnioskować. Zatem udał się do domu. Przez całą niedzielę rozmyślał nad tą sprawą. W poniedziałek wiedział już, jakie kroki ma podjąć. Na początek postanowił przesłuchać Mikołaja. Jednak poinformowano go ,że pani Fiona zniknęła. Adam poderwał się z krzesła i szybko pojechał do domu Mikołaja. Wiedział, co się dzieje.
- Proszę otwierać! – krzyknął z impetem Adam.
Nikt nie otwierał, dlatego mężczyzna wszedł przez uchylone okno. W środku zobaczył Mikołaja z nożem w ręku i związaną panią Fionę. Cicho zadzwonił po policję i zaczął nagrywać całą akcję. Z pokoju dały się słyszeć dźwięki:
- Zabiłem twojego męża, aby mieć cię dla siebie! – krzyczał Mikołaj.
- Myślałam ,że się lubimy – mówiła niespokojnie pani Fiona.
- My się nie lubimy. Ja cię kocham. Masz za mnie wyjść! Teraz rodzice nas nie zatrzymają! – Krzyczał pewny wygranej Mikołaj. Jednak policja przyjechała już na miejsce zbrodni i cicho
podeszła do zabójcy. Po czym zabrała mu nóż i go skuła. Pani Fiona dla upewnienia się o stanie zdrowia została przewieziona do szpitala. Sprawa została rozwiązana. Mikołaj miał spędzić 20 lat w więzieniu. Adam był z siebie dumny.
Aleksandra Sieńkowska klasa VIc