Aktualności
Plan lekcji
Wykaz podr.

03.06.2025 r. DZIEŃ, W KTÓRYM DOTKNĘLIŚMY MARZEŃ; PARYŻ PRZYWITAŁ NAS WIELKOŚCIĄ!

Noc jeszcze na dobre nie ustąpiła miejsca porankowi, gdy nasz autokar ruszył spod MOK-u w Wysokiem Mazowieckiem. Była 2:00 – godzina, i wtedy rozpoczęła się historia, niezwykłej podróży.
Za horyzontem czekała stolica światła, miasto artystów, władców i marzycieli – Paryż.

Po przelocie nad chmurami, serce Francji przyjęło nas chłodnym oddechem poranka i niezwykłą atmosferą. Tam, w cieniu historii i wielkości, rozpoczęliśmy naszą podróż w czasie i przestrzeni – pod przewodnictwem pani Sylwii i p. Małgorzaty oraz pod opieką trzech niezłomnych strażniczek wyprawy: Katarzyny Bartłomiejczuk, Małgorzaty Brzozowskiej i Moniki Kuleszy – cicho czuwających nad wszystkim, z sercem i siłą, których nie da się opisać zwykłymi słowami.
Tego dnia przemierzaliśmy miejsca, które nie potrzebują reklam – Łuk Triumfalny, niczym kamienny strażnik chwały; Luwr, gdzie oczy napotykają wieczność; Opera Garnier – świątynia dźwięku i złota. Przeszliśmy Champs Élysées – arterię świata mody i marzeń, aż po Place de la Concorde, gdzie historia mówi do człowieka szeptem marmuru.
Zatrzymaliśmy się przy kościele Madeleine, wspięliśmy się na Wieżę Eiffla, by spojrzeć z góry na to, czego dotąd nie pojmowaliśmy. A potem – rejs po Sekwanie, który był jak sen: miasto odbijało się w wodzie niczym opowieść pisana światłem.
Na koniec dnia – transport metrem sławną 6, rozmowy, zmęczenie i błysk w oczach, który mówił: tu jesteśmy, naprawdę.
Jeśli ktoś kiedykolwiek wątpił, czy warto podróżować – niech porzuci wątpliwości. Takie wyprawy to coś więcej niż geografia – to wejście do innego świata, zbudowanego z pasji, opowieści i magii.

DZIEŃ 2 — W KRÓLESTWIE WYOBRAŹNI, GDZIE MARZENIA MAJĄ SWOJE ULICZKI

04.06.2025 roku — dzień, który nie był zwykłą kartką w kalendarzu, lecz wejściem do innego wymiaru. Po śniadaniu, wśród kropli deszczu, gwaru rozmów i śmiechów, ruszyliśmy metrem ku miejscu, gdzie dzieciństwo nie zna końca, a rzeczywistość ugina się pod ciężarem czarów – ku Disneylandowi.


Gdy przekroczyliśmy bramy tego magicznego świata, czas się zatrzymał. Wzrok biegł od pałacu Śpiącej Królewny po miasteczka, które zdawały się być wyjęte prosto z baśni. Tego dnia, u boku znanych z ekranu postaci, przeszliśmy przez krainy, które dotąd istniały tylko w opowieściach – kraina marzeń, kraina przyszłości, kraina piratów. Wszystko tętniło ruchem, kolorem, muzyką i nieskończoną radością.
Nie było tam miejsca na zmęczenie – były za to kolejki, które krzyczały: „odważ się!”, parady, które przyspieszały bicie serca, oraz detale, które pokazywały, że magia żyje w szczególe.
Sklepy i sklepiki w Disneylandzie nie były zwykłymi punktami sprzedaży — to były bramy do innych światów, kuszące jak zaklęte pieśni syren, migoczące kolorami marzeń i zapachem dziecięcej radości. Każdy zakamarek kusił skarbami — od magicznych różdżek po tiary, które zdawały się szeptać: “Jesteś częścią tej baśni, zabierz ją ze sobą”. To nie była zwykła różnorodność — to był epicki kalejdoskop pragnień, w którym każdy mógł odnaleźć cząstkę swojego wewnętrznego bohatera, księżniczki lub poszukiwacza przygód.

Nasza młodzież zanurzyła się w tę rzeczywistość z otwartymi oczami i sercem – biegała, śmiała się, przytulała do bohaterów swoich snów.
W Disneylandzie spotykaliśmy nie tylko bohaterów z bajek, lecz także prawdziwych ludzi z całego świata — serca bijące tym samym rytmem zachwytu. Wśród zaczarowanych uliczek i dźwięków marzeń, rozmowy płynęły lekko, czasem po angielsku, czasem z gestem, ale zawsze z uśmiechem, który nie potrzebował tłumaczenia.
Po dniu pełnym euforii, kiedy światła parku przygasały, a ostatnie piosenki wybrzmiewały w powietrzu, wróciliśmy ponownie metrem do hotelu.
Zmęczeni, ale odmienieni – jakby ktoś napełnił nas światłem, którego nie widać, ale czuje się je pod skórą.
To był dzień, w którym fikcja stała się rzeczywistością. Dzień, w którym smugi deszczu nie pokrzyżowały nam planów.

Jeśli jeszcze nie wierzycie, że miejsca mogą mieć duszę – pojedźcie tam. Nie dla atrakcji. Dla emocji. Dla wspomnień. Dla tego momentu, kiedy dziecko (albo dorosły) mówi: „To był najlepszy dzień w moim życiu.”

DZIEŃ 3 — PARYŻ UCZONY, PARYŻ ZDUMIEWAJĄCY

05.06.2025 r. Dzień rozpoczął się tam, gdzie Paryż oddycha pod ziemią - w metrze.
Paryskie metro…. — zimne, szorstkie, bezlitosne, a zarazem genialne, jak mechanizm zegara — prowadziło nas ku każdemu miejscu. Było jak wyzwanie, jak labirynt Minotaura, w którym mapa to za mało, a każda przesiadka to test odwagi, czujności i szybkości myślenia. Każde “clac!” zamykających się drzwi niosło ze sobą dreszcz emocji. Nie byliśmy turystami. Byliśmy żeglarzami podziemnych prądów.
Adrenalina nie opuszczała nas ani na chwilę – i w tej niepewności, w tej surowej dynamice poruszania się po mieście – odnaleźliśmy przygodę.

Pierwszym portem była świątynia nauki i czasu: Muséum National d’Histoire Naturelle. Tam, gdzie kości dinozaurów leżą jak wspomnienia bogów, a wypchane zwierzęta patrzą na zwiedzających, jak strażnicy pradawnych tajemnic. Światło sączyło się przez wysokie okna niczym myśl przez wieki. Każda sala to rozdział, każda gablota – szyfr do rozszyfrowania sensu życia. Nie zwiedzaliśmy – odkrywaliśmy.

Potem… Notre Dame – serce Paryża, znów bijące pełnym rytmem. Po latach milczenia, wypełnionego rusztowaniami i modlitwami bez dachu nad głową, znów otworzyła swoje wrota. Powróciła – odnowiona, ale nie zapomniana. Wnętrze pachniało świeżym kamieniem i kadzidłem – jakby historia właśnie zmyła kurz i wzięła głęboki oddech. Światło sączyło się przez witraże, rysując na posadzce kolorowe wersety, które zna tylko ta świątynia.
Patrzyliśmy w górę – na sklepienie, które ocalało, na organy, które znów grają, i na ludzi… tysiące ludzi, którzy jak my, przyszli tu nie tylko zobaczyć – przyszli poczuć, że wszystko, co ważne, potrafi powstać z popiołów.

Wzmocnieni duchowością miasta, skierowaliśmy kroki ku smakowi. Obiad w restauracji z duszą, gdzie przyprawy miały pamięć, a zapach ziół mieszał się z dźwiękiem rozmów i stukotem szkła. Tu Paryż mówił innym językiem – językiem sosu, chleba, masła i ciepła.
A gdy dusza była już nasycona, ciało zapragnęło odrobiny ekstazy. Weszliśmy do świątyni cukru – do cukierni Larnicol, gdzie makaroniki ułożone były jak drogocenne klejnoty. Kolory – jak paleta impresjonisty. Smaki – jak pocałunek lata. Kupowaliśmy nie słodycze, lecz momenty szczęścia zamknięte w migdałowej skorupce. Mniam…


Następnie – Dzielnica Łacińska. Nie dla turystów, lecz dla tych, którzy słyszą szept historii. Pomiędzy księgarniami i starymi murami wyrastała Sorbonna– nie budynek, lecz idea. Tu rodziły się pytania, które zmieniały świat. Patrzyliśmy na jej fasadę, jak na twarz starego mentora.
Kilka kroków dalej – Panteon. Miejsce, gdzie czas schodzi z piedestału i kładzie się do snu. Wśród wielu wielkich umysłów, jedno imię błyszczało dla nas najjaśniej: Maria Skłodowska-Curie. Kobieta, która prześwietliła materię, a przy okazji – także męski świat nauki. Jej obecność w tym miejscu była jak znak – że rozum ma płeć, ale mądrość nie zna granic.

I wreszcie - Aquaboulevard. Woda, śmiech, żywioł. Wskoczyliśmy w dzieciństwo, które czekało tam, między zjeżdżalniami i falami. Nie było nas już w Paryżu – byliśmy w bańce śmiechu, w żywiole czystej radości. Jakby świat chciał nam powiedzieć: „Po mądrości przychodzi zabawa – bo umysł też potrzebuje oddechu.”

A wieczorem? Kolacja w gronie przyjaciół, chwila milczenia, gdy nikt już nie musi nic mówić, bo wszyscy czują to samo: że dziś przeżyliśmy coś więcej niż dzień. Przeszliśmy przez wiedzę, wzruszenie, smak i zabawę.
I choć zmęczeni – byliśmy bogatsi.

DZIEŃ 4 — POŻEGNANIE ZE ŚWIATŁEM

06.06.2025 — ostatni rozdział tej niezwykłej opowieści.
Poranek w Paryżu smakował już inaczej - był cichy, pełen spojrzeń zatrzymujących się dłużej na ścianach, uliczkach, dźwiękach. Bo wiedzieliśmy, że to już ostatni raz.
Po śniadaniu spakowaliśmy nie tylko walizki, ale i emocje - ledwie zmieściły się w bagażach. Złożyliśmy je w hotelowej przechowalni i ruszyliśmy naszym metrem ku miejscu, gdzie dusza Paryża jest być może najczystsza - wzgórzu Montmartre. Tam, gdzie bruk pamięta kroki artystów, zakochanych, buntowników i świętych.


Najpierw Moulin Rouge, słynna kabaretowa scena, znana z kolorowych występów, czerwona legenda nocnego paryskiego życia. I Place du Tertre – artystyczne serce wzgórza, gdzie sztuka rodzi się na oczach przechodniów, a kartka papieru staje się lustrem duszy.
Ach ta Merlin Monroue… szukajcie jej na fotkach w galerii zdjęć.

Potem - La Maison de Dalí – Muzeum poświęcone Salvadorowi Dali, które ukazuje nietuzinkowy styl i wyobraźnię tego genialnego artysty. Pani Iwona Godlewska powinna być dumna z naszych uczniów. Ich wiedza na temat sztuki jest ogromna.

Biała kopuła bazyliki Sacré-Cœur lśniła w słońcu jak korona snu. Przysiedliśmy na schodach, patrząc na miasto, które przez te kilka dni stało się nam bliższe niż moglibyśmy przypuszczać.
Niektórzy szukali tych samych miejsc, które kiedyś utrwalili na fotografiach, by odświeżyć wspomnienia.
Inni ulegli ulicznej sztuce, by oprócz wspomnień ukrytych w sercu móc spojrzeć na swój portret i szepnąć „W Paryżu nawet ściany mają głos - a my, idąc brukiem, zbieramy nie wspomnienia, lecz obrazy, dźwięki i kolory, które zostają z nami jak graffiti na sercu.”

Później – ostatni wspólny obiad w restauracji. Smaki miały dziś inny sens – jakby kuchnia chciała powiedzieć: „Zabierzcie ten moment ze sobą.”
I zabraliśmy.

Gdy nadszedł czas powrotu, Paryż nie żegnał nas hałaśliwie. Niebo przygasło, jakby wiedziało, że coś się kończy, ale zostawia trwały ślad.
Lotnisko, odprawa, samolot - wszystko działo się automatycznie. Ale serca biły mocniej niż zwykle. Kilka fotek z Igą Świątek i …. byliśmy już w Polsce.


Za tę niezwykłą wyprawę — pełną piękna, wiedzy, wzruszeń i radości — składamy serdeczne podziękowania JC Podróże z Łomży z p. Joli Cwalinie na czele, pani pilot Sylwii Świerszcz oraz paniom: Katarzynie Bartłomiejczuk, Monice Kulesza oraz Małgorzacie Brzozowskiej, które były sercem tej organizacji. Dzięki ich pasji, doświadczeniu i trosce każdy szczegół działał jak mechanizm zegarka – cichy, ale niezawodny.

To nie była tylko wycieczka.
To był czas, który nas zmienił.
Wracamy bogatsi – nie o pamiątki, lecz o wspomnienia, których nie da się kupić.

A wszystkim, którzy jeszcze się wahają, mówimy: jeśli masz szansę ruszyć w drogę – nie zastanawiaj się. Przygoda nie czeka.

Redakcja

godlo1

vulcan

Ogłoszenia

  • Nowości wydawnicze w bibliotece! +

  • Uwaga! Aktualny nr konta bankowego na wpłaty za obiady szkolne +

    Odpłatność za obiady wynosi 5,00 zł za dzień. Opłatę za obiady proszę uiszczać zgodnie z harmonogramem, jedynie poprzez wpłatę na Read More
  • Uwaga, obiady w styczniu! +

    Stołówka szkolna w Miejskim Zespole Szkół informuje, że za STYCZEŃ 2025 wpłatę za obiady: - należy uiścić w terminie od 01.01.2025 Read More
  • Godziny pracy basenu +

    Informujemy, że basen jest czynny od poniedziałku do niedzieli od godziny 9:00 do 21:00Zapraszamy! Read More
  • 1

Kalendarz

Mon Tue Wed Thu Fri Sat Sun
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28

poznaj polske

bip

laboratoria

wf awf

szkola pamieta

mobilna pracownia

ose logo

mol

ekopracownia logo

eko logo

wfosigw

narodowy fundusz logo

ministerstwo klimatu logo

baner projekt

aktywna szk logo

ministerstwo sportu logo

orly sportu logo

unia logo

rp logo

fundusze logo

fundusze logo1

Stop cyberprzemocy

stop