4 czerwca klasy V a i b oraz kilka osób z V d i IV b pod opieką wychowawczyń p. Luizy Borawskiej, p. Małgorzaty Boreckiej, p. Joanny Ścisłowicz były na wycieczce na Lubelszczyźnie.

Zaczęło się od Dęblina. Muzeum lotnictwa z kolekcją samolotów, radarów, symulatorów lotu i historiami o polskich pilotach. Wycieczkowicze mogli zwiedzić wnętrza samolotów i helikopterów, wejść do maszyny prezydenckiej i wyobrazić sobie lot polskich spadochroniarzy. Ciekawa przygoda nawet dla dziewcząt. W górze huk samolotów przypominający, że właśnie odbywają próbne loty przyszłych herosów sił powietrznych uczący się w Dęblinie. Może ktoś się do tej szkoły wybierze? Żelazne zdrowie- to jedno z kryteriów przyjęcia.

W Puławach wpadliśmy do centrum polskości- rezydencji Czartoryskich. Tu mieliśmy lekcję muzealną i bawiliśmy się w detektywów. Z rebusów, puzzli i zagadek logicznych trzeba było odgadnąć hasło, motto przewodnie twórczyni pierwszego w Polsce muzeum. Izabela  Czartoryska świadoma upadku Polski, która nieuchronnie za jej czasów poddała się zaborom, pragnęła choć przechować pamiątki dawnej świetności Rzeczpospolitej, stąd pomysł muzeum. Piękne meble, zastawy stołowe, kolekcja misternie wykonanych wieńców pogrzebowych robią wrażenie. „Przeszłość – przyszłości?” Jak rozumieć to hasło? Jest bardzo sugestywne.

Posiadłości w Puławach strzegą pawie. Dorodne, ostrożne, czujne i piękne. Ich krzyk rozbrzmiewał, gry opuszczaliśmy park pachnący lipami i świeżym deszczem.

Droga do Kazimierza Dolnego stanęła pod znakiem zapytania. Zwały lessu zostały zmyte ze wzgórz przez ulewny deszcz. Droga stała się nieprzejezdna. Długo staliśmy w korku, ale cierpliwość się opłaciła. Po sutym obiedzie „ Pod basztą” spacer po Rynku był bardzo przyjemny. Zobaczyliśmy średniowieczną część miasta i późniejsze renesansowe kamieniczki. Rynek był pusty, więc nasi znajomi rycerze zakupili oręże i odgrywali pojedynki. Śmiechu i radości było mnóstwo. Jeszcze drobne zakupy- magnesy i regionalne bułki w kształcie kogutów i można wracać. W drodze do autokaru spacer nad Wisłą i podziwianie ruin zamku. Góra Trzech Krzyży widziana była z oddali. Nie chcieliśmy ryzykować utopienia w błocie. W zamian pamiątkowe magnesy od biura „ Pogodna”.

Wycieczka udana. Sporo nieznanych emocji i wrażeń. Dużo wiedzy historycznej i ...wojskowej, i przyrodniczej- tyczki do chmielu na lubelskich plantacjach to dla nas obcy widok. Obszerniejszą relację na bieżąco mieliście na FB.

Redakcja