6 czerwca dwa autokaty pełne roześmianych czwartoklasistów i po jednej reprezentantce klasy I, II i III wyruszyły na Mazury. Pogoda jak wymarzona, humory doskonałe, program wycieczki bardzo aktywizujący fizycznie, opiekunowie ( p. Małgorzata Gierałtowska, p. Małgorzata Borecka, p. Marta Podbielska, p. Marta Dąbrowska, p. Aneta Śliwowska, p. Joanna Ścisłowicz , p. Agnieszka Iwan i p. Luiza Borawska) życzliwi i z oczami wokół głowy i pilot ks. Mariusz- dowcipny, kreatywny - takie okoliczności dobrze zapowiadały nadchodzący dzień. I tak było w istocie. 

Pierwszym punktem programu był rejs po Jeziorze Mikołajskim, Śniardwach i Bełdanach. Piękna przyroda wokół, statek właściwie do dyspozycji całej naszej grupy. Traf chciał, że płynęliśmy tym samym kursem z ks. Mateuszem Gąsowskim- naszym absolwentem-  a wiadomo, że na obcym terenie serdeczności się potęgują. Pozdrawiamy księdza!

Spacer po Mikołajkach pozwolił odciążyć kieszenie. Pamiątki dostaną wszystkie mamy, tatusiowie, rodzeństwo i dalsi krewni.( xd). Hitem były pluszowe gęsi, ale inne drobiazgi też cieszyły posiadaczy kieszonkowego.  A teraz Kadzidłowo- park dzikich zwierząt. Zwierzęta bezpiecznie wylegiwały się w swoich azylach, pozwalając  łaskawie się fotografować. Na wolnej przestrzeni czekały wiecznie głodne kozy, sarny, owce... Te bezwstydnie sięgały do rąk po marchewkę, dostarczając rozentuzjazmowanym dzieciom mnóstwa wrażeń. Podziwialiśmy pawie, które ostrzegawczo rozkładały swe przepiękne pióra, bociany, była też ...Hedwiga  Harrego Pottera- puchacz śnieżny.( xd). Z zagrody do zagrody przechodziło się po wysokich prymitywnych drabinkach, ale nasze dzieciaczki świetnie sobie radziły. 

Przejechaliśmy do Iznoty- do Galindii, gdzie rzekomo mieszkali dawni Bałtowie. Przewodnik opowiadał o ówczesnych zwyczajach . Z grupy wybraliśmy statecznych wodza i szamana, a następnie aż cztery żony tego pierwszego. Długo by opowiadać, dość powiedzieć, że można było odbyć pojedynek na kopie na koniach bojowych, przejechać się prymitywną półlektyką ( jak ją inaczej nazwać?), dotknąć mieczy. Przewodnik przybliżył postaci świętych Wojciecha i Brunona. Wspomniał o wizycie Jana Pawła II, który ostatecznie do Iznoty nie dotarł ( xd). Grozę wzbudziło przejście przez ciemne labirynty do komnaty bursztynowej...Nawet najwięksi twardziele mieli strach w oczach, czy przypadkiem z czeluści nie wypełznie wąż....

No i finał...Popularna restauracja, nieodzowny punkt programu. Potem w autokarze konkursy wiedzowe z nagrodami  zorganizowane przez księdza,krótka modlitwa... Najedzeni, zrelaksowani, zmęczeni fizycznie wróciliśmy szczęśliwi do domów. Do dziś w uszach brzmi przebój autokarowy " Solo" Blanki...

 Uczestnicy