Już drugi raz w tym roku szkolnym odbyła się wspólna wycieczka klas piątych: V a, V b i V c pod opieką wychowawców: p. Katarzyny Kuleszy- kierownika wycieczki, p. Moniki Dołęgowskiej i p.Agaty Bielińskiej. Tym razem wyruszyliśmy w rejony południowo- wschodnie, a mianowicie na trasę: Dęblin - Puławy - Kazimierz Dolny nad Wisłą. Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie zwanej "Szkołą Orląt". To tu kształcą się przyszli lotnicy Polskich Sił Zbrojnych. Z zapartym tchem zwiedzaliśmy Muzeum Sił Powietrznych, gdzie największym zainteresowaniem cieszył się ogromnych rozmiarów śmigłowiec Mi-6A. Podzieleni na grupy mogliśmy wejść na jego pokład. Robi wrażenie!;) Wyobraźcie sobie ogromny obszar i olbrzymie hangary zastawione najróżniejszymi samolotami, począwszy od różnegotypu migów, a skończywszy na prezydenckim samolocie Jak - 40. Na jego pokładzie też byliśmy! :) Nad naszymi głowami przez cały czas przelatywały samoloty, co potęgowało atmosferę tego niezwykłego miejsca. Na zakończenie jeszcze lekcja "Łosie, żubry i karasie, czyli podniebny zwierzyniec". W czasie tych zajęć przewodnik przybliżył nam historię szkoły w Dęblinie oraz sylwetki największych polskich lotników. Wśród nich znaleźli się też bohaterowie lektury "Dywizjon 303" Arkadego Fiedlera. Okazuje się, że lotnicy do nazewnictwa swoich maszyn szukali inspiracji w przyrodzie. Wizyta w Dęblinie podobała się wszystkim, jednak na pewno większym zainteresowaniem cieszyła się wśród chłopców. A co dla dziewcząt?
Kolejny punkt programu naszej wycieczki - Puławy, a w nim Pałac Książąt Czartoryskich. To tutaj właśnie Adam Kazimierz Czartoryski i jego małżonka Izabela zgromadzili najróżniejsze pamiątki, aby ocalić pamięć o Polsce, która za czasów życia pary książęcej była pod zaborami. Piękne sale, wspaniałe eksponaty- uczta dla oka i duszy! Najwięcej emocji wzbudziły jednak pawie, które przyzwyczajone do zwiedzających krążyły wśród nas przed budynkiem pałacu. Jeden z nich kilka razy prezentował swój wspaniały pawi ogon. Sesja zdjęciowa trwała naprawdę długo!
Na zakończenie Kazimierz Dolny, piękne malowniczo położone miasteczko. Gdy weszliśmy na GóręTrzech Krzyży, nikt już nie narzekał, że wysoko, że gorąco (pogoda dopisała), że zmęczeni. Wszyscy podziwiali niezwykły widok, jaki rozpościerał się pod nami. Tu nie znajdziemy sklepów wielkopowierzchniowych, czy Mc Donalda. Nie pozwoli na to konserwator zabytków. I bardzo dobrze!
Szkoda by było zepsuć klimat tego pięknego miejsca. Skoro Kazimierz Dolny nad Wisłą, to musi być rejs statkiem po Wiśle. To również przygoda pełna emocji głównie za sprawą przelatujących nad głowami rozkrzyczanych rybitw i mew. Nikt przecież nie chce wrócić do domu z niespodzianką na głowie:)
Wszystko ma swój koniec, nasza wycieczka również. Zmęczeni, ale szczęśliwi, wróciliśmy do domów.
Ciekawe, dokąd wybierzemy się w przyszłym roku?
I jeszcze jedno! Zgadnijcie, którego dnia miał miejsce wyjazd? 13 maja w piątek :) - tak właśnie kładzie się kres przesądom i zabobonom!
Uczestnicy