7 marca klasy I a i I b były na zorganizowanej przez wychowawczynie wycieczce do Białegostoku. Program urozmaicony, leniwe tempo- same zalety i miła odskocznia od obowiązków szkolnych.
Na początku w Teatrze Dramatycznym obejrzeliśmy przedstawienie „ Balladyna” Juliusza Słowackiego. Historia znana wszystkim rocznikom gimnazjum, bo omawiana na lekcji. Jakież jednak zaskoczenie? Spektakl umieszczony w przestrzeni ponadczasowej, bo pojawia się i rycerz Kirkor w dziewięciokilogramowej( na użytek spektaklu) kolczudze , i discopolowy Grabiec- idol żujących ostentacyjnie gumę i wyginających się nastolatek. Muzyka współczesna, kamera imitująca teatr w teatrze, dość liczne retrospekcje, kompozycja klamrowa, bo spektakl zaczyna się i kończy sądem nad Balladyną . Bardzo oszczędne dekoracje, dobra gra aktorów- słowem- przyjemność oglądania w pełni.
Przesłanie? Niezmienne od czasów Słowackiego- żądza władzy nie uszczęśliwia, wikła człowieka w intrygi, burzy jego spokój, niszczy... Ponadczasowość tej prawdy podkreśliły fragmenty wyświetlanych filmów o wojnach XX wieku. U Słowackiego karę Balladynie wymierza natura- bohaterka ginie od uderzenia pioruna. Tu nie było tego momentu. Co zatem chciał powiedzieć reżyser? Natura odwróciła się od człowieka? A może jest bezradna wobec jego knowań? Interpretacja należy do widza.
Po przedstawieniu pani z biura organizacyjnego oprowadziła nas po teatrze. Widzieliśmy stanowisko inspicjenta, tajemniczą zapadnię pod sceną główną i małą scenę teatru. Teatr ten w przyszłym roku będzie obchodził 75- lecie, więc swoją historię ma. Ma też zaplecze, bo tu w pracowniach szyje się kostiumy i przygotowuje dekoracje.Miło było spotkać się z aktorami w ich garderobach i przybić piątkę " Kirkorowi".
Po obfitym obiedzie, zakupach i wypoczynku w fotelach masujących ( miło było, dziewczyny, prawda?) czas na lodowisko. W dobrych humorach wjechaliśmy na gładką taflę. Niektórzy śmigali jak zawodowcy, inni będą śmigać, jak jeszcze trochę się poduczą. Dla wszystkich było to fizyczne wyzwanie. Miło zauważyć, że obie klasy wspierały się wzajemnie. Ci lepiej jeżdżący pomagali nauczyć się poruszania po lodzie żółtodziobom w tej dziedzinie sportu.
Zmęczeni, pełni wrażeń wróciliśmy do domów. Dziękujemy opiekunom, którzy okiełznali naszą beztroskę i zadbali o nasze bezpieczeństwo. Dzień wcale nie był spędzony leniwie.
Uczniowie I a i I b